wtorek, 12 marca 2013

Pierwszy post typu Ble, ble, ble....

Jaka u Was pogoda??

 Na Mazurach spadło mnóstwo śniegu, jest kompletnie biało a do tego właśnie wyszło słońce oświetlając przepiękne wzgórza Mazur Garbatych. Gdzieś po sąsiednim polu chodzi stado saren i jest po prostu bosko. 

Wszędzie internet aż pęka w szwach od narzekań, że już wiosna powinna być, że już dość. Ale ludzie!!! Jeszcze nie nadeszła wiosna-zostało kilka dni, zima wciąż trwa i robi wszystko żeby zakończyć się jak najpiękniej. Więc zamiast narzekać trzeba złapać sanki, opatulić się szalikami, które przecież jeszcze nie schowały się na dnie szafy i ruszyć z rodzinką i czworołapami po trochę tlenu. Następny śnieg dopiero za wiele, wiele miesięcy!!! A w dodatku pomyślcie: Jeszcze całe piękno wiosny i lata przed nami!!!! Te wszystkie kwiaty ze zdjęć do których wzdychamy dopiero zakwitną i czeka nas mnóstwo dni rozkoszowania się ich pięknem!!! A jeśli już się dotlenimy, nacieszymy śniegiem a i tak doskwiera nam tęsknota za wiosną to zaszyjmy się w domu przed komputerem bądź kartką papieru, z kubkiem pysznej herbaty i kawałkiem ciasta i zabierzmy się za planowanie warzywniaka, zakątka w ogrodzie czy choćby wakacji! Wiosna i tak przyjdzie, czy będziemy marudzić czy cieszyć się każda chwilą i każdą pogodą. My dziś pocieszamy się sernikiem cytrynowym, mmmm, pycha. Jakby ktoś był zainteresowany to mogę zamieścić przepis. Nie jest trudny do zrobienia, a bardzo cytrynowy i aromatyczny. Nasz dzisiejszy gość określił go mianem "wiosenno- letni", więc doskonale się nadaje na chandrę przedwiośnia:)

A skąd taki tytuł posta? Otóż postanowiłam, że zamiast pisać jeden długi post na jakiś konkretny temat raz na miesiąc, będę pisała częściej, ale o trochę mniej wzniosłych rzeczach. Czasem będzie to kilka zdjęć, czasem przepis na poprawę humoru, a czasem właśnie takie ot- przemyślenia. Taki trochę Ble, ble, ble:)

Niech wam przedwiośnie lekkim będzie!
Pozdrawiam przedwiosennie!!
Dagne

piątek, 8 marca 2013

Śnieg, wiatr i piękne widoki, czyli Mazurujemy się:)

Mazurujemy się z Mają od 2 tygodni, co od razu skutkuje brakiem wpisów. Czas leci tu jak szalony, zaraz po ranku przychodzi wieczór, a wszystko pośrodku mija w tempie ekspresowym. Spacery, leniuchowanie, no i oczywiście pichcenie pochłaniają nas dokumentnie! Po prostu brak mi weny, żeby zasiąść do komputera i gapić się w monitor zamiast na te cudowne widoki za oknem. Niestety nie mam ze sobą aparatu, ani czytnika na karty, więc najbliższe posty będą tylko do czytania nie do oglądania, ale mam nadzieję, że uda mi się was czymś tu zainspirować i tak;)

Co prawda obiecałam przygotować wpis o naturalnych substancjach słodzących czyli ksylitolu i stewii, ale po lekturze kilku tekstów stwierdziłam, że wcale nie są one tak zdrowe i bezpieczne jak mi się to z początku zdawało. Muszę się więc bardziej w temacie zagłębić bo nie chcę tu wypisywać głupot. Zwłaszcza jeśli w grę wchodzi zdrowie. Pogoda też nie skłania do działania. Nie wiem jak u was, ale tu leży jeszcze mnóstwo śniegu, co kilka dni wieje bardzo silny wiatr i jakoś ta wiosna zawitać na stałe na Mazury jeszcze nie chce. Jednak udało mi się tu kilka fajnych rzeczy upiec i mam dla was 2 bardzo proste i smaczne przepisy. Polecam obydwa:

Często zostaje nam dosłownie kilka łyżek gotowanych ziemniaków z obiadu. Za mało by je zjeść, upychać na dno lodówki też szkoda bo zapomniane i tak się zepsują. Proponuję wam więc wykorzystać je do upieczenia fantastycznego chleba. Jest wilgotny, pachnący, utrzymujący świeżość nawet kilka dni. A przy tym jest tak prosty w przygotowaniu!!!

Chleb z ziemniakiem
2 ugotowane i rozgniecione ziemniaki (oczywiście ostudzone)
400g mąki pszennej (można część zastąpić pełnoziarnistą, ale bez przesady)
220g letniej wody
15g drożdży
1 łyżeczka cukru
5 łyżek oleju
sól (do smaku, powiedzmy łyżeczka, może dwie- wedle gustu)

Rozprowadzamy drożdże w letniej wodzie z łyżeczką cukru. Wszystkie składniki mieszamy i wyrabiamy gładkie ciasto. Jeśli się lepi podsypujemy odrobinę mąką. Kiedy jest już sprężyste i gładkie odstawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę. Po tym czasie przekładamy do formy na chleb (tzw. keksówka) i znów pozostawiamy do wyrośnięcia 40 minut. Ciasto drożdżowe najlepiej rośnie w ciepłym miejscu, ale nie w gorącym. Ja stawiam w pobliżu kominka lub na podgrzewanej podłodze. Po wyrośnięciu smarujemy wierzch chleba roztrzepanym jajkiem. Pieczemy 30 minut w 200C. Pamiętajcie aby wyjąć chleb z formy jak lekko przestygnie, inaczej się w niej zaparzy. 
Ten chleb jest naprawdę pyszny, polecam!

Drugim przepisem, który mogę wam z czystym sumieniem polecić jest rolada biszkoptowa z kremem cytrynowym! Mocno cytrynowa, nie za  słodka. Rewelacyjna:)

Rolada z kremem cytrynowym

Ciasto biszkoptowe:
2 jajka
1 białko
125g cukru
90g mąki
Jajka zmiksować z białkiem i cukrem do białości. Na koniec powoli (na najniższych obrotach miksera bądź łyżką) wmieszać mąkę. Masę wylewamy na papier do pieczenia w kształt prostokąta. Pieczemy ok. 10 minut w 170C. Zaraz po wyjęciu, jeszcze gorący biszkopt zdejmujemy z papieru, kładziemy na czystą bawełnianą szmatkę kuchenną i razem z nią zwijamy biszkopt w roladę (dłuższym brzegiem jeśli chcemy mieć mocno zakręconą roladę, krótszym jeśli wolimy roladą się cieszyć dłużej). Zostawiamy ją do wystygnięcia.

Na krem potrzebujemy 250g serka Mascarpone i jedną porcję Lemon Curd. Mieszamy je ze sobą do gładkości. Ostudzoną roladę biszkoptową bardzo delikatnie rozwijamy, krem cytrynowy równo rozsmarowujemy po biszkopcie zostawiając około centymetr nieposmarowany z każdej strony. Następnie zwijamy roladę dość ścisło, dzięki czemu uciekający krem wypełni ów 1 nieposmarowany centymetr. Zwiniętą roladę zostawiamy co najmniej na noc w lodówce, żeby krem stężał. Jeśli ciasto będą jedli tylko dorośli biszkopt przed posmarowaniem kremem można lekko nasączyć Limoncello;)Ale i bez tego jest absolutnie doskonały! Latem polecam go podać z owocami, zimą z kubkiem ulubionej herbaty albo białego słodkiego lub półsłodkiego wina:)

Mam nadzieję, że wam zasmakują powyższe wypieki. My je pochłonęłyśmy decydowanie zbyt szybko. 

Postaram się pisać nieco częściej, ale nic nie mogę obiecać, ponieważ zostało mi już tylko kilka dni w tym ukochanym przeze mnie miejscu i staram nacieszyć się nim na najbliższych kilka miesięcy.

Niech wam przedwiośnie lekkim będzie,
Dagne